środa, 27 listopada 2013

Nie ufaj miłym ludziom - opowiadanie


Dynia


18:55 23 września 2008
- Bardzo dziękujemy - uścisnęła dłoń pani Carmody.
- Przyjemność po naszej stronie. Weźcie jeszcze trochę ciasta dyniowego na drogę - kobieta serdecaznie się uśmiechnęła i wręczyła pakunek Karou
- Wyjaśnię wam, jak dojechać do Sugarville. Kiedy wyjedziecie z miasteczka i miniecie pole dyniowe powinniście skręcić w prawo na rozdrożu. Później wystarczy patrzeć na znaki. - powiedział pan Carmody – gospodarz domu.
- Jeszcze raz dziękujemy. – dodał Erias, wsiadając do samochodu.


19:38 23 września 2008 
- No chyba żartujesz? – powiedział, kiedy tuż przy polu usłyszał gasnący silnik.
- Co się stało? – zapytała niemrawo Karou, która jeszcze chwilę temu spała.
Chłopak wysiadł z samochodu. Kiedy podniósł maskę od razu rozpoznał (oczywistą) przyczynę.
-Silnik zdechł.
-W takim tempie nigdy nie dojedziemy na miejsce. – Euforia Karou, która ją przepełniała w związku z pokazem mody Dolores Blackburn uleciała równie szybko, jak nadzieja, że tej nocy opuści to przerażające miasteczko.  Dolores była projektantką mody, która zasłynęła  z projektów kreacji dla Lady Gagi. Mimo, że nie pracuje już z gwiazdą, wciąż cieszy się popularnością i uznaniem w świecie mody.
- Obiecuje, że dojedziemy na czas. – powiedział Erias sam  nie wierząc w to co mówił - Spójrz - chłopak wskazał palcem na palące się światło widoczne pomiędzy drzewami - tam jest jakiś dom.
- Ja tam nie idę, nawet na to nie licz.
- Dobrze, ja pójdę, a ty tu zostań. – mówiąc to, dobrze wiedział, że ona nigdy nie zostałaby sama w szczerym polu. Kiedy ruszył w stronę domu usłyszał szelest liści – to Karou.
Idąc pomiędzy, ogołoconymi z liści, drzewami zobaczył niewyraźną postać. Był to strach na wróble.
-Koszmarek – szepnęła Karou mijając czupiradło. Nie była pewna, ale wydawało jej się, że straszydło łypało na nią spod czupryny słomianych włosów. – Pośpieszmy się, dobrze? – powiedziała wyraźnie poddenerwowana.
Oboje przyspieszyli tępa, jakby czuli zbliżające się ku nim niebezpieczeństwo. Z każdym krokiem zaczynali przyspieszać, aż zaczęli biec w stronę pobliskiej chaty. Karou zbliżała się do domostwa, lecz spostrzegła, że Eriasa nie ma nigdzie w pobliżu. Rozglądała się niespokojnie 
- Erias! – krzyknęła, nawołując narzeczonego – To nie jest zabawne! – usłyszała szelest i dyszenie. – Erias? – Teraz nie była pewna czy to dowcip jej przygłupiego amanta, czy ktoś czaił się za drzewami obserwując każdy jej ruch. Emocje wzięły górę – zaczęła biec, coraz bardziej oddalając się od chaty. Biegła ile sił, lecz nogi miała jak z waty – upadła. Obejrzała się za siebie. To co zobaczyła przerosło jej wszelkie obawy. Erias leżał na ziemi – przynajmniej to co z niego zostało. Jego ciało było oskórowane. Wnętrzności zostały usunięte z ciała, a głowa została wyrwana z tułowia. Karou była przerażona i nie potrafiła wydusić z siebie nic, poza głuchym krzykiem rozpaczy. Nie trwał on jednak długo, gdyż to co zobaczyła, gdy podniosła wzrok, było dla niej, jak koszmar, z którego nie potrafiła się obudzić.


16:38 21 września 2009 r. 
Dzisiejszy dzień zapowiadał się zwyczajnie tragicznie.
Pokłóciłam się z Verne. Ostatnio często nam się to zdarza Prawdopodobnie zmierzał właśnie w kierunku Sugarville. On wiecznie był poukładany i kompletnie nieasertywny, w przeciwieństwie do mnie. Ja ciągle robiłam idiotyczne i niebezpieczne rzeczy, dla czystej adrenaliny. Przyznaję, że nieraz przejechałam się na takim stylu bycia. Przynajmniej będzie co opowiadać wnukom na dobranoc. Dzisiaj, zaraz po przebudzeniu usłyszałam, jak Verne rozmawia przez telefon z ojcem. Kiedy tylko miał z nim kontakt zaczynał zachowywać się jak zahipnotyzowany. Nie przeszkadzało mi to w dzieciństwie. Teraz kiedy swoje przeżyłam i mam świadomość tego, jaki ojciec ma na niego wpływ, jest mi go po porostu żal. Tłumaczyłam mu wiele razy, że powinien się opamiętać. Mimo iż jestem młodsza od swojego brata, to o wiele wcześniej zaczęłam myśleć samodzielnie i brać odpowiedzialność za to, co robię. Ojciec dzwonił w sprawie kolejnego zniknięcia. Para młodych narzeczonych zniknęła bez śladu.
Podobno zaginięcia miało miejsce rok temu 23 września w miasteczku Nova.

Coś mnie tknęło.
Sięgnęłam do notesu i sprawdziłam czy data ma jakieś konkretne odniesie do czegokolwiek, co pomogłoby ustalić przyczynę. 
Znalazłam!
„Święto Mabon, które jest powszechnie znane jako dożynki. W tym czasie dziękuje się za wszystko, co przyniosły minione miesiące.”
Kartkując dziennik szukałam informacji o bożkach lub rytuałach, które potrzebują ofiary z dwojga przedstawicieli naszego gatunku. Szkoda, że Verne mnie opuścił - jego mózg byłby, jak znalazł.
 Nie ma czasu. Zadzwonię do wuja Alcona w drodze – powiedziałam sama do siebie


07:49 22 września 2009 r. 
To miasteczko przyprawia o dreszcze. Kiedy meldowałam się w motelu, miałam wrażenie jakby recepcjonistka próbowała zabić mnie wzrokiem. Aktualnie leżę na łóżku, w pokoju który wygląda jakby niejedno widział. Zadzwoniłam do Alcona, lecz niczego nowego się nie dowiedziałam. Potwierdził jedynie moje domysły. Nie cierpię czekać na
informację - zwłaszcza kiedy działam w pojedynkę, bo jaśnie księżna Verne się obraził i postanowił sobie wyjechać. AGHR!!!

Nova (miasteczko skrywające mroczną tajemnicę)
+
Vonie (wiecznie szukająca problemów)
-
Verne  (ci
ągle szukający własnej drogi)
=
MEGA KŁOPOTY

13:14 22 września 2009 r. 
-  Przepraszam, kojarzy pan może tę dwójkę? – mówiąc to pokazałam mu fotografię dwójki zaginionych, których znalazłam w raporcie policyjnym – Podobno widziano ich tutaj. – Mężczyzna wyciągnął dłoń po zdjęcia, lecz jedynie rzucił na nie okiem
- Przykro mi, niestety nie pamiętam żadnego z nich. Rzadko ktoś obcy się tutaj pojawia. – Mówił to tak, jakby traktował przejezdnych jak zarazę.
- Objechałam już sąsiednie miasteczka, lecz tam też nikt o nich nie słyszał. Jakby zapadli się pod ziemię – Wyraz jego twarzy był bardzo wymowny. On ich rozpoznał, ale nie wiedzieć czemu nie chciał nic powiedzieć – Dziękuje i przepraszam – czułam jego wzrok na sobie, gdy wsiadałam z powrotem do auta.


13:47 22 września 2009 r. 
Zajechałam do pobliskiej stacji benzynowej, aby zatankować i kupić coś do jedzenia. Dawno już nie jadłam nic poza batonikami i rybą z puszki.
- Poproszę kilka konserw i trzy galony benzyny
- Rzadko widzi się tutaj zamiejscowych. Dokąd to się pani wybiera ? 
- Kobieta, która mnie obsługiwała wydawała się być miła, więc postanowiłam spróbować zagadnąć ją o zaginionych nowożeńców.
- Próbuję dowiedzieć się co się stało z moimi przyjaciółmi. Zaginęli rok temu i podobno zatrzymali się tutaj, ale nikt o nich nie słyszał, jak na razie. – sięgnęłam do torby i pokazałam jej zdjęcia – Może Pani ich rozpoznaje? – kobieta ubrała okulary i zmrużyła oczy, lecz nie rozpoznała ich. Wtedy do sklepu wszedł mężczyzna ubrany we flanelową koszulę i czapkę z daszkiem. 
- Kochanie widziałeś tutaj tych dwoje? 
- Możliwe, że zatrzymali się tutaj, aby zatankować? – zagadnęłam starca, jednak oboje zaprzeczyli. Usłyszałam dzwoneczek w drzwiach i zerknęłam przez ramię z ciekawości. Był to młody chłopak o kruczoczarnych włosach. 
- Wuju, gdzie to postawić ten karton?
- Postaw koło okna – odpowiedziała kobieta. Chłopak zerknął na zdjęcia, które znów trzymałam w rękach.
- Coś się stało?
- Szukam dwójki przyjaciół, którzy zaginęli jakiś czas temu.
- Kojarzę ich – Nareszcie! – pomyślałam i podałam mu zdjęcie, aby upewnić się, że to na pewno ich pamiętał.
- Pamiętacie tą dwójkę, która zgubiła drogę? – Zapytał chłopak, a starcy spojrzeli po sobie – Zatrzymali się tutaj jakiś rok temu
- Faktycznie! Teraz pamiętam. – Kobieta uśmiechnęła się do mnie.
- Wiedzą Państwo gdzie się później udali?
- Pokierowałem ich jak dojechać do Sugarville i odjechali.
- Powie mi Pan którędy tam dojechać?
- Kiedy wyjedziesz z miasteczka i miniesz pole dyniowe  skręć w prawo na rozdrożu. Później wystarczy, że będziesz patrzeć na znaki
- Dziękuję serdecznie, bardzo mi państwo pomogli – przy drzwiach rozległ się dźwięk dzwonka
- Przepraszam – powiedziała rudowłosa dziewczyna, a zaraz za nią do sklepu wszedł jakiś napakowany koleś, który wydawał się jej chłopakiem.- Zepsuło nam się auto. Czy jest tutaj gdzieś warsztat? 


16:04 22 września 2009 r. 
Mgła otaczająca pole i okoliczne drzewa byłą wręcz demoniczna. Czułam dreszcze kiedy kroczyłam ścieżką, wtedy ujrzałam tego koszmarnego stracha na wróble. Był szkaradny: stary, zniszczony prochowiec, sfatygowany kapelusz i maska która sprawiała, że upiór przyprawiłby niejednego o zawał serca nocną porą. Podeszłam bliżej, aby się przyjrzeć. Wzięłam drabinę i wspięłam po szczeblach. Kiedy znalazłam się na wysokości czupiradła puls mi przyspieszył. Miałam wrażenie, że za chwilę monstrum serwie się z lin, którymi był przytwierdzony do stelażu. Moją uwagę przykuło znamię na mordzie tej zmory. Nagle coś sobie przypomniałam i wyciągnęłam z plecaka zdjęcie dziewczyny. Miała bliznę dokładnie w tym samym miejscu co ta diabelska maszkara.
- No to już wiemy co się z nimi stało


 17:22 22 września 2009 r. 
Poinformowałam Alcona o tym czego się dowiedziałam. Powiedział mi, że to prawdopodobnie 
Karmin –bożek, który opiekował się plonami i ochraniał wioski przez złem. Zazwyczaj jego ołtarz w postaci stracha na wróble był stawiany na polach lub sadach. Składano mu ofiary mu z kobiety i mężczyzny. Niestety wciąż nie znalazł odpowiedzi jak go zabić. Verne wciąż nie oddzwaniał mimo, że zostawiłam mu chyba z tysiąc wiadomości. Na bank wiedziałby, co zrobić w tej sytuacji.


19:49 23 września 2009 r. 
- Czemu ja wcześniej o tym nie pomyślałam!  - powiedziałam, kiedy ujrzałam samochód na środku drogi – To na pewno ta parka, która zatrzymała się w sklepie – Wysiadłam z samochodu i zabrałam ze sobą strzelbę. Biegłam pomiędzy drzewami szukając dwójki niczego nieświadomych cywili. Kiedy wybiegli na mnie wyglądali na przerażonych – maszkaron pewnie już się zerwał na polowanie.
- Uciekajcie do samochodu i … - nie musiałam kończyć, oboje wzięli nogi za pas i pognali w stronę szosy.
Zaczęłam strzelać do tego diabelskiego monstrum, niestety bez skutku. Jako, że srebrne kule nic nie dały musiałam uciekać. Odjeżdżając widziałam z oddali samochód niedoszłych ofiar Karmina.
Zadzwonił telefon – Alcon
- Właśnie uciekłam żywemu maszkaronowi. Masz coś dla mnie?
- Ogień! Musisz spalić święte drzewo! 
- Nie pomagasz. – zdyszana wysapałam do telefonu - Skąd mam wiedzieć które to? – usłyszałam odłożoną słuchawkę – HALO! – wołałam bezcelowo. Słyszałam jedynie ciszę. - No super! – Alcon zawsze się rozłączał, kiedy pytałam go o coś, czego nie wiedział. Poczułam silny ucisk w klatce piersiowej – coś uderzyło w moje auto.


16:22 24 września 2009 r.
Usłyszałam otwierające się drzwi pomieszczenia, w którym się ocknęłam
- Ciociu Nevido proszę nie róbcie mi tego, proszę – był to chłopak, który pomógł mi w znalezieniu moich rzekomych znajomych. Facet który pokazywał mi drogę, wepchnął go po schodach do pomieszczenia– Czemu to robicie? – Był wyraźnie przestraszony.
- Gdyby nie ona – wskazała na mnie – nigdy nie dowiedziałabyś się o tym 
- On – prawdopodobnie chodziło mu o stracha– jest na nas zły, nasze plony marnieją - to dla wspólnego dobra kochanie – mówiąc to zamknął drzwiczki i zaryglował je.
 

16:58 24 września 2009 r. 
- Przestań! – wrzasnęłam na niego – Twoje łażenie w kółko i stękanie nic nie pomoże
- Przecież to nie może być prawda, dlaczego oni to robią? – Chłopak wydawał się być zdezorientowany.
- Musisz mi pomóc.
- Jak? Jesteśmy tu uwięzieni – boże jak ja nie cierpię takich mazgai 
- Jak masz na imię?
- Avion – powiedział chłopak
- Posłuchaj Avion, możemy wyjść z tego cało. Mam na imię Vonie i jestem łowczynią demonów. – Mówiąc to pokazałam mu swój tatuaż na karku, który chronił mnie przez urokami. -Myślę, że po tym co dziś zobaczyłeś, jesteś w stanie mi uwierzyć. Wydaje mi się, że nie masz specjalnego wyboru.  Musisz mi powiedzieć czy w okolicy pola jest jakieś drzewo, które jest stare, albo traktowane, jakby było święte? - spojrzał na mnie i już chciał zaprzeczyć, kiedy nagle coś go olśniło.
- Jest bardzo stary dąb. Z tego co wiem, było to pierwsze drzewo, które posadzono na tych ziemiach –powiedział.
- Obiecuje, wyjdziemy z tego. – sama nie wierzyłam do końca w to co mówię


17:31 24 września 2009 r. 
- Dlaczego to robicie? – chłopak zapytał wyraźnie przerażony tym, że ci których kochał chcą złożyć go w ofierze.
- To jest dla nas trudne, ale to musisz być ty. – powiedziała jego ciotka
- Zostaniemy karmą dla Karmina, podczas gdy wy będziecie się cieszyć szczęściem i brakiem problemów.  To jest dla was takie trudne?- Krzyczałam cała roztrzęsiona.
-Wspólne dobro jest ważniejsze, niż dobro jednostki – powiedziała ta stara raszpla, kiedy siedzieliśmy przywiązani do drzewa.
- Wynośmy się stąd, za chwile zrobi się tutaj nieprzyjemnie. – Powiedziała ciotka do reszty społeczeństwa wplątanego w to całe zamieszanie.


18:41 24 września 2009 r.
- Dlaczego oni to robią? – młody po mimo całej tej sytuacji, wciąż nic nie rozumiał
- Składają nas w ofierze Karminowi. Jest to bożek, który chroni ich plony w zamian za ofiarę z mężczyzny i kobiety, czyli ciebie i mnie w tym przypadku. Wszystko po to,  aby ich marne życie nabrało kolorów. Zabili już tyle ludzi, że jesteś dla nich jedynie kupą mięsa
- Vonie, ale obiecałaś, że nas stąd wydostaniesz!
- Wciąż pracuje nad planem. – kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam totalnie bezbronna.
- Słyszałaś? 
- Przykro mi młody, ale to chyba nasz koniec – powiedziałam pogodzona ze swoim losem.
- Vonie! – to Verne, nigdy się tak nie cieszyłam słysząc jego głos
- Tutaj! – krzyczeliśmy przez siebie. Kiedy nas zobaczył podbiegł i rozciął liny. 
- Verne, przepraszam za wszystko, co mówiłam. – coś mi przestało pasować. – Jak się tutaj dostałeś?
- Ukradłem motor.
- Moja krew. – nigdy nie uwierzyłabym, że mój brat byłby zdolny do kradzieży cukierka, a co dopiero motoru.
- Dla ciebie wszystko! – zaśmialiśmy się
- Nie chce wam psuć tej rodzinnej scenki, ale … Gdzie jest straszydło?


19:13 24 września 2009 r. 
Biegliśmy przez pole szukając świętego drzewa i jednocześnie uciekając przed Karminem. Mijaliśmy kolejne drzewa, ale Avion nie mógł go znaleźć. Zobaczyłam światła latarek
- Puśćcie nas, nikomu nie powiemy co się tutaj stało – Chłopak uparcie próbował wziąć wujostwo na litość.
- Nie możemy – rzekł jeden z mężczyzn, który był wmieszany w obrzęd – to zaszło za daleko, aby teraz odpuścić. Karmin jest zły. 
- Zaraz będzie po wszystkim, musicie oddać mu się
- Aaa! – kobieta krzyknęła, kiedy zobaczyła, jak głowa jej męża została odcięta kosą, którą operował strach. Po chwili to samo zrobił z ciotką Aviona . Oboje zostali ofiarami stracha. Wtajemniczeni miejscowi zaczęli uciekać podczas, gdy bożek nieprzejęty cała sytuacją, złapał ciała i zaczął je ciągnąć za sobą. Po chwili nie było po nim śladu. 


15:43 25 września 2009 r. 
Avion zaprowadził nas kolejnego dnia do świętego drzewa. W świetle dziennym poszło mu, to o wiele szybciej. Kiedy zobaczyliśmy stary dąb, otworzyliśmy kanistry i oblaliśmy cały pień kilkoma litrami benzyny. Płomień pochłonął drzewo w kilka chwil, jakby natura pragnęła się go pozbyć od lat. Z tego co mi wiadomo, Avion wyjechał z miasteczka gdzieś na południe. Nie można mu się dziwić, w końcu chłopak sporo tutaj przeżył. To miejsce jeszcze przez wiele lat, będzie opanowane przez mrok i strach. Nigdy wcześniej tak się nie cieszyłam, po udanej akcji. Wyjaśniliśmy sobie z Verne kilka spraw i wtedy Alcon zadzwonił z kolejnym zleceniem. Przed nami kolejna podróż niosąca nowe przygody, ale i nowe niebezpieczeństwa. Podobno gdzieś w Arcanum Falls grasują lewiatany



~Erias Karou

czwartek, 3 października 2013

Urodzeni poeci *.*

Dzisiaj na zajęciach "języka komunikacji nowych technologii" mieliśmy za zadanie napisać wiersz w dość nietypowy sposób ... Kopiować i wklejać po kilka słów z dowolnych źródeł w internecie i stworzyć z tego wiersz. Byłą jedna zasada - nie można zmieniać treści kopiowanego tekstu :D


Oto twórczość moja i Klaudii K.

...


A teraz jesteśmy na ziemi popiołem 
Chce chłonąć każdy oddech Twój
nieszczęściu los bił na oślep
 stanąć, złapać oddech i... 
Mam go wciąż za mało, choć się staram 
Gdy już zgasną światła, zniknie magia, 
Wiem już czego chcę 
Wiem już czego nie 
Jeszcze raz zabierz mnie do pierwszej łzy 
4 lata zapomnieć chcę 
Mam milczeć, nie czytać, nie patrzeć! 
Zrozumienia tajemnicy wszech stworzenia 
Bez wahania 
Spadam 
Chroni mnie wiara



Wiem, że to jest tak majestatyczne, iż nic tylko płakać i myśleć nad sensem życia ^.^

piątek, 20 września 2013

Samoakceptacja - czy coś takiego istnieje ?

Spojrzałem na siebie przed chwilą w lustrze i jedyne stwierdzenia jakie mi się nasunęło to "Dżizas jaki ze mnie pasztet" więc postanowiłem napisać co nieco o samoakceptacji
Oto lekko przerobiona definicja z wikipedii:


Samoakceptacja to określenie postawy cechującej się wiarą, zaufaniem i szacunkiem do samego siebie. Postawa taka sprawia, że jednostka może wykonywać i realizować swój potencjał, a także potrafi skorygować swoje zachowanie pod wpływem innych. Osoby, które akceptują siebie, mają pozytywne mniemanie o sobie i dobre samopoczucie.

Osobiście z samoakceptacją mam wieczne problemy chociażby przez mój wieczny okres dojrzewania przejawiający się trądzikiem i innymi podobnymi mankamentami. Wizerunek zewnętrzny jak pewnie wiecie nie jest najważniejszy, ale by ktoś chciał poznać nasze wnętrze, najpierw musimy zachęcić swoim wyglądem. Sami powiedzcie ... Kto z nas podszedłby do obrzyganego menela i z nim porozmawiał na równi ze sobą ... Myślę, że jest was niewielu. Sam przyznaje ze walory estetyczne są dla mnie ważne, aczkolwiek nie najważniejsze, bo jak wiadomo "uroda przemija".

Często wystarczy zmienić nastawienie i od razu polepsza się humor. Niestety jednak najczęściej są to rzeczy, które wymagają dłuższej pracy. Nadwaga wielu wprowadziła w stan rozpacz i nie mówię tylko o kobietach, bo mój dziadek też ma te swoje -dziesiąt kilo więcej. Choćby nie wiem jak się starał, to mimo, że waga spada i są efekty to nie są jakieś spektakularne i zapomina o swoich postanowieniach spędzając noc w kuchni.

Na początku walki o podniesienie swojej brodzikowej samooceny trzeba ustalić co tak naprawdę jest problemem. Najlepiej porozmawiać o tym z kimś bliskim i postarać się o znalezienie remedium na ten problem. Moim problemem jest moja "zakazana morda" i staram się podnieść samoocenę czymś co ją podreperuje - wybrałem taniec :) Zacząłem tańczyć jakiś czas temu ( 4 miesiące już chyba będą). Na początku były to proste układy, a aktualnie pracuje nad szczegółami układu którego link znajdziecie na końcu posta. Kiedy pokazuje to czego się nauczyłem i widzę aprobatę automatycznie czuje, że wygląd to nie wszystko, bo liczy się to co sobą reprezentujemy. Kiedy koleżanka ze świetlicy do której uczęszczam powiedziała, że nie dam rady nauczyć się wyżej wymienionego układu, postawiłem sobie za cel udowodnić jej, że wystarczy chęć i można zdziałać wiele. W przeciągu tygodnia znałem już wszystkie kroki i kiedy zatańczyłem uczucie spełnienia było swoją drogą niesamowite



Moi znajomi o samoakceptacji :
Uważam że niezły ze mnie pasztecik – pasztet zajebisty ^.^

Nie jesteś narcyzem, jeśli widzisz w sobie piękno i pozytywy. Samoakceptacja nie jest też powierzchownym przekonaniem o swojej wartości. Szacunek, który jest oparty o świadomość własnych cech - zarówno fizycznych jak i umysłowych -  powinien Cię przekonać, że wartość człowieka nie płynie z opakowania 
Myślę, że ludzie naprawdę okropni mają mniej kompleksów, niż Ci piękni, młodzi i utalentowani

- Jak cię podpisać pod cytatem? Normalnie ***** Pryka, czy wymyślasz jakiś pseudonim? 
- O nieee ! tylko nie nazwiskooo! : C






A tutaj obiecany link do tańca - TANIEC





niedziela, 11 sierpnia 2013

Nie rozumiesz, ale i tak słuchasz ?


Tajemniczy tytuł posta odnosi się do Park'a Jae'a-San'a znego pardziej jako "PSY". Zyskał popularność dzięki piosence "Gangnam Style" nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Każdemu zapadł w pamięć charakterystyczny taniec w teledysku który przypomina "jazdę na niewidzialnym koniu". 15 lipca 2012 to data opublikowania na serwisie youtube owej piosenki, a na chwilę obecną videoclip ma:



1 731 486 057 Wejść
7 764 512 Like'ów

856 706 Dislike'ów


Jeśli taki stan się utrzyma to niedługo video osiągnie 2 milardy, ale ja nie o tym ...
Kto tak naprawdę wie o czym jest ta piosenka ? 


http://www.tekstowo.pl/piosenka,psy,gangnam_style.html



Jakby kogoś zainteresował sens tej piosenki, choć nie wiem czy faktycznie jest czym się zachwycać bo mnie ona od początku doprowadzała do szału ... w świetlicy do której uczęszczam męczyli tą piosenkę tygodniami, albo i miesiącami ... nawet układu do niego się nauczyli .... eh

Kto tak naprawdę skupiał się na sensie ... chwytliwa muzyczka, tekst którego 85% słuchających nie rozumie, Koreańczyk podrygujący na "niewidzialnym koniu" i kilka scen które miały rozbawić ... jeśli tak jest przepis na hit ... to ja chce zostać głuchy x.x

Kolejny hit ... jeśli takiego słowa mogę użyć to "Gentleman" dziewiętnasty singel południowokoreańskiego muzyka PSY'a wydany 12 kwietnia 2013 roku ..


http://www.tekstowo.pl/piosenka,psy,gentleman.html

Oto kolejny link do tłumaczenia owej piosenki .... jak mówiłem .... nie wiem czym się zachwycać ... facet robi karierę na tym że .... no właśnie .. na czym ... chętnie się od Was dowiem bo ja wciąż nie rozumiem jego fenomenu ....



To tyle ode mnie ... czekam na jakieś propozycje ... hejtów nie usuwam bo lubię się śmiać ... z pozdrowieniami - niezadowolony słuchacz  :)

poniedziałek, 1 lipca 2013

K czy M ?

Ostatnio wielką popularność zyskał portal na zasadzie chat'u - 6obcy. Jest to strona która umożliwia kontakt z ludźmi z całej polski. Na chat'cie nie wybieramy z kim piszemy gdyż użytkownicy są dobierani losowo. Nie wiemy jak kto ma na imię, jak wygląda - pełna anonimowość - co jest bardzo praktyczne ale i niebezpieczne, bo nikt nie sprawdza czy mówimy prawdę, czy się pod kogoś nie podszywamy. Sprawdziłem to na własnej skórze. Przez parę dni pisałem z różnymi osobami dopasowując się pod gusta i poszukiwania użytkowników. Starałem się zainteresować ich swoją osobą, podając wymyślone szczegóły "swojego" życia czasami nawet podając się za kobietę by sprawdzić jak dużo wysiłku potrzeba by ktoś uwierzył że siedemnastoletni chłopak może na przykład być 14 letnią dziewczyną. Z ręką na sercu powiem wam, że nie ma żadnego problemu. Wystarczy pilnować końcówek zgodnych z płcią i od czasu do czasu jakaś emotka. Oczywiście na końcu rozmowy przyznawałem się że to było kłamstwo i że jestem siedemnastolatkiem. Niektórzy od razu się rozłączali, inni wpierw epitetowali mnie od zboczeńców i tym podobnych co mnie wcale nie dziwi. Każdy kto czuje się oszukany stara się bronić w ten lub inny sposób. Nikt nie pytał dlaczego tak zrobiłem, co było dość przykre. Osobiście chciałbym poznać pobudki dla których ktoś postąpił w ten czy inny sposób ... Ale ja nie o tym.
Chciałem was przestrzec tym eksperymentem przed tym, abyście nie podawali swoich kont do facebook'a, zdjęcia też odradzam, numer telefonu, gg i tym podobnych również. Wiadomo nie każdy rozmówca jest pedofilem, ale na pewno użytkownicy owej strony choć raz spotkali lub dopiero spotkają się z przemiłym "Michałem 17", który tak naprawdę jest "Mirosławem 46" (oczywiście to przykład).


Mam nadzieję, że tym o to przemiłym i uroczym postem choć kilka osób zrozumie, że nie wszystko co nam mówią, musi być faktem.



Zachęcam do komentowania i wyrażania opinii na temat postów, oraz dzielenia się własnymi przemyśleniami.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Wpływ, czyli jak (nie) zostać sługusem



Człowiek jest to istota stadna to znaczy, że żyje wśród ludzi i potrzebuje innych żeby być w pełni człowiekiem. Żyjąc w społeczeństwie wpływamy na innych gdyż jesteśmy jednocześnie nadawcami jak i odbiorcami. Temu wpływowi podlega się przez całe swoje życie.Zainteresowani tym tematem na pewno będą ci, którzy nie chcą być naciągani i nie chcą, aby manipulanci dążył do osobistych korzyści kosztem innych ludzi.


Jedna z definicji wpływu: Wpływ społeczny to oddziaływanie, w wyniku, którego jednostka, grupa czy jakaś inna instytucja wywołuje zmiany w sferze poznawczej, emocjonalnej lub/i behawioralnej człowieka. Wpływ społeczny może być świadomym, intencjonalnym zabiegiem, może on być także działaniem nieświadomym dzieje się tak wtedy, gdy podmiot nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego zachowanie wpływa na sposób myślenia, emocje czy zachowanie drugiego człowieka.
Osobiście mało z tego wyniosłem, dlatego spróbuje to jakoś uprościć


Moja definicja: Wpływ objawia się gdy jednostka lub grupa( zorganizowana lub niezorganizowana) dokonuje lub chce dokonać zmiany w naszym zachowaniu, na które wpływa wiele bodźców, a także sposób naszego myślenia, Ten wpływ może być zarówno pozytywny (przeciwdziałanie nałogom) jak i negatywny (wyzysk kosztem drugiej osoby). Wyróżnia się też świadomość, czyli działanie w celu zmiany myślenia wybranej osoby ale i nieświadomość wpływu, co przejawia się tym, że osoba zdaje się nie mieć świadomości że jej działania wpływają na świadomość osób z otoczenia.



Na czym opiera się manipulacja

Techniki wpływu na innych mają rozmaite formy. Każda z nich opiera się na jednej podstawowej regule sterującej. Techniki manipulacji ludzkim zachowaniem opierają się na pewnych psychologicznych regułach. Kiedy  stykamy się z innymi ludźmi musimy na ogół jesteśmy zmuszeni na  podejmowanie decyzji, dlatego z przyczyn oszczędności czasu nasz mózg stara się skrócić sobie pewne czynności. Stąd bierze się pewna mechaniczność decyzji, działanie na zasadzie bodziec – reakcja. Większość form manipulacji daję się zaklasyfikować do jednej z sześciu kategorii:


Wzajemność
Jest to najbardziej rozpowszechniona reguła postępowania. Mówi o tym, że powinniśmy odwzajemnić się za otrzymane dobro. Jest to stan, który jest dla człowieka nieprzyjemny, dlatego stara się on spłacić dług. Ponadto człowiek jest w stanie zrobić dużo więcej niż wynikałoby to z prostej wymiany byle tylko uwolnić się od tego uczucia. Reguła ta jest przestrzegana i bardzo mocno wpajana w procesie wychowania. Na regule wzajemności opierają się dwie techniki
Pierwsza polega na zrobieniu komuś przysługi i odczekaniu jakiegoś czasu by poprosić go o przysługę która może być nawet niewspółmierna do tej którą my wyrządziliśmy.
Druga opiera się na metodzie mniejszego zła tj. "Duża prośba - Wycofanie - Mała prośba" z tym że głównie chodzi tu o to, aby uzyskać przyzwolenie na "Małą prośbę". Działać ma tutaj zasada " ja ustąpiłem – ty powinieneś", ale  "Duża prośba" musi być realistyczna do spełnienia inaczej nie wezmą nas na poważnie i taktyka nie zadziała.
Jest to jedna z zasad rządzących naszym postrzeganiem świata. Opiera się ona na tym, że jeśli pierwsza z pokazywanych rzeczy różni się od drugiej to widzimy ją jako bardziej różną niż kiedy widzielibyśmy ją jako tą pierwszą. Inaczej mówiąc nasze postrzeganie rzeczy, ludzi i zjawisk zależy od porównania z innymi. Tę metodę wykorzystuje marketing, zaczynając prezentację od rzeczy najdroższych, przez co kolejne tańsze rzeczy wydają się być jeszcze tańsze niż ocenilibyśmy je nie widząc je w losowej kolejności. 


Niedostępność 

Reguła opiera się na fakcie, iż człowiek pożąda najbardziej tego, co jest niedostępne. Wynika to z ogólnie przyjętego systemu wartości, że im czegoś jest mniej tym jest to cenniejsze.  Jest to niemal mechaniczna reakcja. Bardzo często wykorzystuje się to przy wszelakich promocjach:"czas promocji ograniczony" albo "ilość produktów ograniczona". Zarówno technika "Kontrast" jak i "Niedostępność" znakomicie zwiększają dochody ze sprzedaży a szczęśliwi nabywcy owładnięci szałem takich promocji później zastanawiają się dlaczego nabył coś, co jest tak naprawdę zbędne. Aukcje i licytacje również korzystają na tych trikach bo w końcu chodzi tam o rywalizacje i świadomość, że za chwilę dane dobro może zostać nabyte przez kogoś innego i straci się niepowtarzalną okazję. Podczas licytacji najczęściej tracimy rozum co sprawia że nie liczy się już to że przepłacamy, bo chodzi tu o chęć zwycięstwa. Przed działaniem tej reguły trudno jest się bronić, ponieważ pobudzone zostają silne emocje. Takie pobudzenie powinno być dla nas sygnałem, że powinniśmy ochłonąć i dopiero wtedy podjąć decyzje, inaczej możemy się nieźle przejechać. 


Podobieństwo 

Reguła podobieństwa polega na obserwacji otoczenia oraz zachowań w nim panującym, zwłaszcza kiedy jesteśmy w sytuacjach niejednoznacznych, niepewnych lub niejasnych. Kiedy nie do końca wiemy jak mamy się zachować, obserwujemy jak zachowują się inni i bierzemy z nich przykład. Szczególnie mocno naśladuje się ludzi u których widzimy podobieństwo do nas samych. Zasada ta jest całkiem rozsądna i naśladowanie innych często pozwala poradzić sobie w sytuacjach dla nas nowych i niepewnych. Zasada podobieństwa bywa używana w reklamach do nakłaniania do uległości za pomocą dostarczania dowodów: "XY osób wybrało właśnie nas, więc i ty dołącz". Ta zasada niesie ze sobą niejakie ryzyko znane jako „znieczulica społeczna” polegające na nieudzielaniu pomocy. Jest to widoczne zwłaszcza w dużych skupiskach ludzi, gdzie często jest wielu świadków przemocy, ale bez reakcji. A to właśnie, dlatego, że ilość świadków powoduje takowe myślenie: „skoro inni tak postąpili znaczy, że tak należało i dlaczego to właśnie ja miałbym reagować”. Najlepszym sposobem na doprowadzenie do uzyskania pomocy jest zwrócenie się do konkretnej osoby i uczynienie jej tym samym odpowiedzialną. Postawmy się na miejscu ofiary. Miło by było patrzeć na tłum bezradnych ludzi którzy są jedynie obserwatorami ?

czwartek, 4 kwietnia 2013

Niepisane zasady MPK

Jak pewnie niewielu z was wie, pochodzę z Wrocławia. Uczęszczam do szkoły która jest nieco oddalona od mojego miejsca zamieszkania więc, aby skrócić sobie trasę szkoła-dom korzystam z komunikacji miejskiej i to właśnie o niej chciałem wam dzisiaj co nieco opowiedzieć



Jak sami wiecie od jakiegoś czasu panuje zima, więc korzystanie z MPK jest jeszcze bardziej utrudnione dzięki wszechobecnym, minusowym temperaturom. Od bodajże roku wprowadzono maszyny w których można nabyć bilet i to właśnie one są częściowym problemem całej tej katorgi jaką jest jazda miejską komunikacją. Najczęściej bywa tak, że albo automat nie działa, albo działa, ale zjada monety i jeszcze bezczelnie twierdzi że niczego nie dostał, a biletu jak nie ma, tak niema. Na szczęście zdarzają się sklepy które zajmują się dystrybucją biletów za co jestem wdzięczny gdyż bez biletu tramwaje i autobusy to niezły rollercoaster i to nie jest przytyk do jazdy motorniczych. Tak, mówię o kanarach - mendy jakich mało na tym świecie. Każdy z nas chociaż raz musiał mieć przyjemność spotkać takiego miłego pana, dla którego wręcz rozrywką jest udupienie nam dnia. Z tego co słyszę od moich znajomych którzy jeżdżą na urbancard, jak i z własnego doświadczenia, że nasi kochani kontrolerzy często nam chcą wmówić że nie mamy biletu albo karta jest pusta. Kolejnym mankamentem jest udowodnienie im swojego wieku, bo w końcu dziewczynka z plecakiem "monsterhigh" która ma 120cm przecież może być już po studiach i pracować ... Dżizas

Skoro już o pracownikach MPK...
Jestem ciekaw ile razy biegnąc do któregoś z tych środków komunikacji miejskiej, zadowoleni że jesteście już tak blisko i wręcz rozpiera was radość, że wam się uda ... a tu co ? Miły pan zamyka wam drzwi "przed nosem" i odjeżdża. Rozumiem jak jeszcze biegniemy od tyłu autobusu, bo wtedy faktycznie mógł nie zauważyć, ale już nie raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że biegnę do autobusu -kierowca mnie widzi- ja jestem dosłownie 3 sekundy od wejścia do autobusu, a on odwraca głowę zamyka drzwi i jedzie -
oczywiście beze mnie.

Może zmienimy ofiarę, bo w końcu nie tylko MPK jest wszystkiemu winne. Może na początek o starszych paniach (czyt. moherowe berety). Jak pewnie wiecie, mohery potrafią być: bardzo niemiłe, chamskie, wścibskie, bezczelne i wulgarne jak to też czasami bywa. Myślę że większość z nas miała do czynienia z taką panią, która wręcz zbulwersowana siadała na ustąpionym miejscu, bo nie wstaliśmy 3 przystanki wcześniej. Potrafią się wepchnąć na miejsce, biec i się przepychać miedzy ludźmi żeby co? Żeby ich siatki mogły wygodnie spocząć na siedzeniach. Raz nawet zdarzyło mi się, że kiedy ustąpiłem miejsca starszej pani (jakieś 70lat), ona zamiast usiąść, postanowiła, że postawi swoje zakupy na siedzeniu - myślałem że tam dostanę palipitacji i jeszcze czekała żeby ktoś ustąpił miejsca dla niej i to z wielkim zbulwersowaniem, że nikt o niej nie pomyślał.Ale no przecież któż to wie co działo się na tej podłodze, przecież tam jest pełno zarazków które mogą przedostać się do jedzenia starszej pani, a ona przecież zamierza po wtarganiu je na 10 piętro spożyć.



DOBRA RADANigdy nie kłóćcie się z moherami, bo i tak nie wygracie. Nawet jeśli takie zakupy zajmują na przykład 2 miejsca i jeszcze obok tego wózeczek, pamiętajcie siatki są bardziej zmęczone niż wy i po prostu należy im się miejsce siedzące.
Skoro już i mohery zostały omówione przejdźmy do moim zdaniem jednego z najbardziej uciążliwych mankamentów MPK (nawet gorszego niż kanar czy moher). Otóż sądzę że warto wspomnieć o tym, że MPK jest dla wszystkich, bez względu na status społeczny, wygląd etc... Ja mam taką prośbę, kiedy już zamierzacie jechać takim autobusem czy tramwajem, radzę oszczędniej dozować perfumy. Warto też czasem się umyć i zastosować dezodorant czy coś takiego (to nie boli - sprawdzałem). Uwierzcie, że to wszystkim innym pasażerom "uprzyjemni" podróż. Oczywiście wiadomo, nie każdy ma taka możliwość ... ale no kuźwa ludzie jak możecie, to nie rozumiem co jest z wami nie tak ....

Okej, czas ochłonąć i przejść do następnego podpunktu tematu jakim jest opuszczenie naszego środka komunikacji. Niektórzy zachowują się jakby pierwszy raz jechali tramwajem i zamiast jak to już się przyjęło, poczekać, aż wszyscy wysiądą i dopiero wtedy wejść do wnętrza pojazdu, od razu pchają się do środka (i nie mówię tu o młodych ludziach) nie patrząc że ktoś może chciałby wysiąść, pchają się do przodu jak lodołamacze byle by tylko znaleźć miejsce ... chyba już wiecie o kim mówię. 


Osobiście jedną z rzeczy które przeszkadzają mi bardziej niż mohery, są dzieci z podstawówki albo przedszkola które wraz z wychowawcami zajmują pół tramwaju i drą te swoje japki. W takich momentach uruchamia się u mnie instynkt zabójcy - ale o tym może kiedy indziej 

niedziela, 10 marca 2013

Niewerbalna Mowa - Stopy szczerości

W tym poście chciałbym zwrócić uwagę na jeden z najczęściej popełnianych błędów w obserwacji.
Otóż powszechnie wiadomo że powinniśmy patrzeć na twarz, bo to ona wszystko zdradzi.
Zaskoczę was! Najbardziej szczerą częścią ciała są stopy i to na nich się teraz skupimy.


Zacznijmy od tego dlaczego właściwie obserwacja zaczynana od góry jest błędem.
Otóż twarz od najmłodszych lat jest przystosowywana do kłamstwa. Ile razy rodzice kazali wam udawać, że lubicie jakiegoś członka rodziny lub, żeby nie robić min gdy dostaniemy coś co nam nie przypadnie do gustu.  W ten sposób nauczyliśmy się, że mimo prawdziwych odczuć nasza twarz potrafi mniej lub bardziej umiejętnie to ukryć. W końcu określenie "pokerowa twarz" znikąd się nie wzięło  natomiast nogi są przez nas w pewien sposób ignorowane i nie myślimy nawet o tym jak wiele mogą one zdradzić.

Radosne stopy- określenie to odnosi się do szybkiego poruszania stopami i\lub huśtania nimi z zadowolenia. Możemy zaobserwować to gdy ktoś czeka na przesyłkę z czymś na co nie mógł się doczekać. Należy jednak ostrożnie stosować ten termin, gdyż czasami może on odzwierciedlać zdenerwowanie dlatego tak jak w każdym przypadku rozpatrywania informacji cielesnych powinniśmy szukać kontekstu zachowania

Jednym ze sposobów na odczytywanie czyichś stosunków jest obserwacja zwrotu jego ciała. Jeśli przykładowo chcesz włączyć się do rozmowy ale nie wiesz czy jesteś mile widziany przywitaj się i obserwuj czy stopy i tułów się obrócą w twoją stronę (ale nie tylko w chwili odpowiedzi na powitanie). Jeśli nie to lepiej jest nie przeszkadzać i odejść.

Kolejnym sposobem aby dowiedzieć się czegoś o rozmówcy jest przybrana przez niego poza. Kiedy rozmówca chwyta się za kolana i pochyla do przodu podczas rozmowy może to oznaczać że chciałby już iść lub zakończyć rozmowę. Natomiast kiedy zobaczysz że stopa rozmówcy podczas rozmowy odchyla się w inną stronę oznaczać to może że dana osoba chce odejść we wskazaną przez stopę stronę.

 Rozstawianie nóg ma na celu pokazanie kto tutaj rządzi. Kiedy chcemy wmówić swoje zdanie nie stać ze złączonymi nogami gdyż jest to oznaka uległości. Moim zdaniem nie rokuje dobrze gdy chcemy kogoś nakłonić by zrobił to czego chcemy.

Według Edwarda Halla im wyżej jesteśmy w hierarchii społecznej tym więcej miejsca chcemy sobie przywłaszczyć. Tacy ludzie na ogół są pewniejsi siebie i łatwiej im przychodzi kierowanie grupą


Obserwując stopy możemy określić jak dana osoba czuje się w naszym towarzystwie,Kiedy czujemy się swobodnie krzyżujemy nogi  lecz kiedy wyczuwamy zagrożenie lub dyskomfort nasze ciało stara się przyjąć stabilną pozycję co sprawia że prostujemy nogi i nawet czasem robimy lekki rozkrok co ma na celu ewentualną wcześniej wspomnianą ochronę poprzez przyjęcie jednego ze sposobów obronnych wspomnianych we wstępnym poście do tego tematu.



STOPY A UCZUCIA

Kiedy podczas podrywu chcemy się dowiedzieć jak nam idzie wystarczy obserwować czy "ofiara" huśta nogą (patrzy szczęśliwe stopy). Wiadomo - Jeśli kiwa nogą to idzie okej, jeśli nie to trzeba się bardziej postarać :) Możemy też lekko szturchnąć stopą.  Jeżeli nie przypasowaliśmy jej to stopa odsunie się gdyż podświadomość będzie chciała chronić ciało przed tym co stwarza dyskomfort, lecz jeśli nieznacznie się odsunie nie mamy się czym martwić. Pamiętajmy też że nie tylko stopami można wyrazić odczucia, noga też odgrywa dość kluczową rolę. Kiedy nie mamy ochoty na rozmowę z kimś lub się z nim nie zgadamy będziemy starali się odgrodzić od niego. Może to być nieznaczna bariera chociażby właśnie poza ciała albo postawienie torby lub torebki przed torsem.

czwartek, 28 lutego 2013

Niewerbalna mowa - stres

W tym poście chciałbym zamieścić jak ludzie radzą sobie z narastającym uczuciem stresu i jak odczytywać poszczególne zachowania.

Przypomnijcie sobie ile razy podczas niezapowiedzianej kartkówki, albo sprawdzianu na który się nie przygotowaliście, gryźliście, stukaliście lub bawiliście się długopisem ... Często nieprawdaż ?
Właśnie to zachowanie miało nam pomóc w zniwelowaniu odczucia stresu.

U kobiet można zaobserwować, że kiedy się stresują czują dyskomfort psychiczny, brak bezpieczeństwa, niepokój lub lęk zakrywają lub dotykają dołka szyjnego. Odmianą takiego zachowania jest bawienie się biżuterią.
Męskim zamiennikiem tego zachowania jest poprawianie odzieży.



Streszczenie dla niecierpliwych znajduje na końcu postu


Uspokajanie się przybiera różnorodne formy. Kiedy odczuwamy stres, gładzimy szyję lekko ją masując, pocieramy twarz lub bawimy się włosami. Są to odruchy które wypracował nasz mózg, kiedy dociera do niego informacja "jestem zestresowany - pomocy" natychmiast zabiera się do działania i wysyła wiadomość do naszego ciała, aby zaczęła walczyć ze stresem. Innym sposobem na uspokojenie nerwów jest pocieranie wewnętrznej strony policzków i ust językiem lub wydychanie powietrza z wydętymi policzkami. Celem jest uwolnienie endorfin, które zniwelują działanie stresu.
Dotykanie swojego ciała sprawia że uspokajamy się gdy dotrze do nas jakiś negatywny bodziec, taki jak niewygodne pytanie, albo kłopotliwa sytuacja. Czasami zdarza się, że przez silny stres z naszej twarzy odpływa krew i staje się blada. Można zauważyć też osoby które pogwizdują, albo często ziewają. Takie  zachowania również obniżają poziom stresu. Kiedy odczuwamy dyskomfort i niepokój, nasze dłonie się pocą chcąc je osuszyć pocieramy dłońmi o spodnie co również sprawia że się odstresowujemy. Zazwyczaj takie sytuacje mają miejsce pod blatem stołu i jest to niewidoczne, ale wystarczy wtedy obserwować czy barki się nie poruszają.



TOP 10 OBSERWATORA 

1. Naucz się rozpoznawać i odczytywać uniwersalne zachownia odstresowujące
2. Postaraj się ustalić typowe zachowania do danej osoby. Nasilenie będzie wskazówką
3. Kiedy zauważysz uspokajające gesty zastanów sie nad kontekstem
4. Obserwuj i wypatruj sekwencji informacji o stresie
5. Kiedy powiążesz gest z czynnikiem jesteś u celu
6. Aby przekona się czy twoje domysły są słuszne, porusz temat który uważasz za powód stresu
7. Poziom stresu można rozpoznać dzięki partią ciała. Im wyżej tym stres jest silniejszy
8. Kiedy stres się nasila gesty uspokajajace się nasilają, gesty uspokajające się nasilają
9. Niemal zawsze kojące zachowania świadczą o doznaniu stresującego bodźca
10. Pamiętaj, że praca czyni mistrza więc nie zniechęcaj się i próbuj :)



(Streszczenie)

Kod antystresowych gestów:

Pocieranie czoła - zmaganie się z czymś
Dotykanie szyi - wątpliwości, brak poczucia bezpieczeństwa
Dotykanie okolic twarzy - sposób na uspokojenie niepokój lub rozdrażnienie
Wydychanie powietrza z wydętymi policzkami - pojawia się, gdy uda nam się uniknąć przykrej wpadki itd.
Bawienie się włosami, biżuterią lub odzieżą - poddenerwowanie

środa, 27 lutego 2013

Niewerbalna mowa - wstęp

W tym poście i w kilku kolejnych postaram się wam przybliżyć tajniki czytania z mowy ciała.

Podstawą jaką musimy opanować jest nauka uważnej obserwacji otoczenia i doskonalenie tej umiejętności.
Mowa ciała jest szczera i w bardzo niewielu przypadkach może nas oszukać. Pamiętajmy jednak, że są osoby, które stosują wiedzę o mowie ciała i uczą się jak oszukiwać obserwatorów.



TOP 10 OBSERWATORA

1. Naucz się być dobrym i dyskretnym obserwatorem otoczenia
2. Obserwacja w określonym kontekście to klucz do zrozumienia mowy ciała
3. Naucz się rozpoznawać i odczytywać uniwersalne zachowania
4. Postaraj się ustalić typowe zachowania do danej osoby
5. Zacznij uczyć się rozpoznawać indywidualne zachowania
6. Obserwuj i wypatruj sekwencji zachowań i komunikatów
7. Zacznij rozpoznawać fałszywe i sprzeczne sygnały
8. Odróżniaj dyskomfort i komfort, a rozpoznasz trafne odczyty
9. Wypracuj stereotyp danej osoby i zwracaj uwagę na zmiany jakie zachodzą w jej zachowaniu
10. Kiedy nie masz pewności co dane zachowanie przedstawia spróbuj wyczuć kontekst



Teraz kilka informacji na temat układu limbicznego który jest naszym informatorem i zdradza prawdziwie zamiary i odczucia.



Układ limbiczny, czyli mózg zawiaduje wszystkich o naszych zachowaniach zarówno świadomych jak i nieświadomych. Część limbiczna naszego mózgu nie może być przez nas korygowana myślami, dlatego choć byśmy nie wiem jak się starali podczas stresy będą nam się pocić dłonie, gdyż w ten sposób nasz mózg stara się wyregulować napięcie.
Kiedy nasz mózg odczuwa zagrożenie nasze ciało może zareagować na trzy sposoby:
1- Zastygnięcie w bezruchu
2- Ucieczka
3- Walka

1. Zastygnięcie w bezruchu ma podłoże sięgające do początków człowieka. Kiedy słaby jaskiniowiec był zagrożony jego mózg kazał mu się nie poruszać, ponieważ ruch przyciąga uwagę. Odruch ten miał na celu utrzymanie przy życiu. Obecnie możemy zauważyć takie zachowanie kiedy przyłapiemy kogoś na kradzieży Możemy zaobserwować jak osoba momentalnie zastyga. Odmianą tej reakcji jest próba stania się niewidocznym, co objawia się przygarbieniem i/lub podniesieniem barków,  przejawia się to u osób z brakiem pewności siebie.

2. Kiedy reakcja znieruchomienia wydaje nam się nieodpowiednia nasz mózg chcąc nas chronić, postanawia byśmy uciekali od zagrożenia jednak powinniśmy racjonalnie podejmować próbę ucieczki, gdyż jeśli widzimy że nie podołamy trudowi ucieczki, nie ma sensu tracić siłę i energię, aby na parę chwil oddalić się od zagrożenia. Kiedy widzimy osobę która wyraźnie zwraca się ku najbliższemu wyjściu możemy stwierdzić że nie ma ochoty przebywać w danym otoczeniu lub towarzystwie. Chcąc się zdystansować od kogoś często odchylamy się nieco w przeciwną stroną lub blokujemy dostęp do nas np. torebką albo sposobem siedzenia i ułożenia nóg, ale o tym później.

3. Ostatnią metodą jaką nasz mózg star się zapewnić nam bezpieczeństwo jest walka. Podczas ewolucji rozwinęliśmy strategię przemiany lęku w furię, która ma na celu obrony przed atakującym - jak mówią "najlepszą obroną jest atak". Ta metoda również ewoluowała i przejawia się najczęściej kłótnią. Wiadomo jednak, że spotykając grupę "dresów" nie zaczniemy się kłócić. Agresja może też przejawiać się przyjęciem określonej postawy np.: wyeksponować tors lub naruszać czyjąś przestrzeń osobistą.


Moim zdaniem jednak radzę aby "walka" była stosowana tylko w przypadku gdy "ucieczka" i "zastyganie" nie będą w stanie rozwiązać problemu.

sobota, 9 lutego 2013

Kieszonkowcy everywhere

W zatłoczonych środkach komunikacji, kieszonkowcy czują się jak w raju. Jedyne czego potrzebują do pracy to właśnie tłok i nieuwaga ofiary, bo przecież wiadomo, że kiedy w tramwaju jest ścisk, a my jeszcze dodatkowo z kimś rozmawiamy to wręcz nie zwracamy uwagi na to że ktoś nas "szturcha". Kieszonkowcy są cierpliwi i mogą nas śledzić, dopóki nie znajdą dobrej okazji.


TOP10 - rady jak chronić się przed kieszonkowcami

1. Nie noś portfela i pieniędzy w tylnej kieszeni.
2. Miej przy sobie tylko tyle pieniędzy ile potrzebujesz danego dnia
3. Wszelki bagaż trzymaj zawsze przed sobą.
4. Nie pokazuj ile masz przy sobie pieniędzy, płacąc za coś.
5. Kiedy odnosisz wrażenie, że masz "ogon", powiadom ochronę albo inne władzę porządkowe.
6. Kiedy czujesz, że ktoś nas okrada - krzycz, że to złodziej, najczęściej zaniecha działania i ucieknie.
7. Nie zasypiaj podróżując publicznymi środkami komunikacji.
8. Portfel powinien znajdować się na dnie torby, która powinna być zamknięta.
9. Nie trzymaj dokumentów i innych cennych rzeczy w jednym miejscu
10. Widzisz kradzież - zgłoś to odpowiednim osobom



Mam nadzieję, że w jakiś sposób, wam pomogłem i teraz będziecie ostrożniejsi, ale nie wpadajmy w paranoje i nie zaczynajmy wszystkich pasażerów osądzać o bycie kieszonkowcem :-)

czwartek, 7 lutego 2013

Twój charakter (3/3)

Witam Was w kolejnej odsłonie mojego bloga. Dziś ostatnia część postu o typach charakterów. Mam nadzieję, że pomogłem tym, którzy poszukiwali odpowiadającej im osobowości oraz tym którzy chcieli dowiedzieć się więcej o rodzajach charakterów osób które nas otaczają.


P.S. w poście mogą pojawić się drobne błędy


"Plankton"

Jest uczynny, tolerancyjny, ale niestety leniwy i niepunktualny, ze skłonnościami do hazardu. Na ogół idzie w parze z modą i nie przejmuje się nikim i niczym. Często jest uzdolniony muzycznie i aktorsko zarazem mając dobrą pamięć. Ożywia się z tak zwanego "stanu czuwania" podczas imprez i zabaw towarzyskich. Lubi wygodne życie w domu, ale nie umie się poświęcić i być ofiarnym jak "pracuś". Dość obiektywnie ocenia rzeczywistość, lecz mimo to bywa pozbawiony inicjatywy i chęci do pracy. Zniechęca się przy najmniejszej trudności. Tempo jego pracy jest powolne i potrzeba wielu czynników które pozwolą, aby wszedł w rytm pracy, lecz nie są to długotrwałe momenty. Unika samotności, bo poddając się wpływom innych, nie musi się wysilać, by dokonywać wyborów. Ulegając otoczeniu i modzie, a zarazem żyjąc z dnia na dzień "plankton" odczuwa iluzje pełni życia. Jego celami w życiu jest rozrywka, zabawa i odpoczynek.

"Obserwator"

Jest chłodny i opanowany, a cała jego uwaga jest zwrócona ku światu zewnętrznemu, którego jest doskonałym obserwatorem. Lubi życie towarzyskie, jest dowcipny i uprzejmy, ale bywa również sarkastyczny i złośliwy. Osobowość ta, przejawia się umiejętnościami dyplomatycznymi, gdyż tajemnicę kierowania ludźmi ma zaprogramowaną genetycznie. Konflikty wewnętrznych nie są dla niego problemem, ponieważ łatwo się przystosowuje do otoczenia i nawet w beznadziejnej sytuacji umie stworzyć dla siebie korzystne warunki.
Bywa egoistą i czasami wykorzystuje innych. Obserwatorzy wykazują się bystrością intelektualną, szerokim słownictwem, logicznym i abstrakcyjnym myśleniem, oraz obiektywnością. W bardzo napiętych sytuacjach potrafi zachować spokój i równowagę.

A teraz, kiedy już osobowości zostały przeze mnie zinterpretowane, zapraszam do zrobienia testu osobowości tych z was którzy wiedzą już jaka osobowość im odpowiada, jak i tych którzy mają problem z wyborem odpowiadającego im charakteru


                                                             TEST OSOBOWOŚCI


Jeśli macie jakieś pytania,zastrzeżenia albo sugestie bardzo chętnie ich wysłucham, zapraszam więc do pisania komentarzy ...

środa, 6 lutego 2013

Twój charakter (2/3)

Witam w kolejnej części postu o ludzkich charakterach. Jutro ostatni wpis z tego tematu. Będzie zawierać ostatnie dwa typy charakterów link do testu na osobowość i naczęściej spotykane połączenia charakterów, bo wiadomo, że ludzka osobowość jest bardzo urozmaicona i nie można jej dzielić na kategorie.

"Pracuś"

Ambicja, która pozawala mu konsekwentnie urzeczywistniać plany związane z przyszłością jak i teraźniejszością jest cecha której tylko pozadrościć. Jest władczy i skłania się do panowania nad innymi, ale także nad sobą. Potrafi zrezygnować ze wszystkiego, co nie pozwoli mu dotrzeć do wybranego celu. Bardzo poważnie przejmuje się szkołą, pracą, obowiązkami i rodziną. Jeśli chodzi o pochwały jest podobny do samotnika. Jeśli jest świadom dostania pochwały, potrafi bardzo rzetelnie i ofiarnie zajmować się wykonaniem zadania. Kiedy zadanie wymaga odmawiania sobie przyjemności, jest skłony poświęcić nawet najbardziej pożądanej rozrywki. Mimo wszystko przychodzi mu to nie łatwo, choć jest świadom, że to jego własny wybór. Energię jaką posiada potrafi wykorzystywać by dojść do celu i ukończyć pracę. Zwykle jest uczciwiy, ale jest niekiedy wyznaje zasadę "cel uświęca środki". Na jego charakter składa się między innymi: uczciwość, wytrwałość, pracowitość, własne zasady, a także ceniona punktualność. Wszystko to, czyni go osobą która cierpieniem przypłaca swoją wielkości i chwałę. Jego ambicje wymagają, by nie negować i nie wyśmiewać, bo potrafi go to niezmiernie zranić.


"Flegmatyk"

Zrównoważenie, obiektywność, punktualność i szanowanie zasad - zdecydowanie flegmatyk. Mimo chłodu i nieczułości która przy bliższym poznaniu jest jedynie pozorna, potrafi pomóc potrzebującym. Cechuje się cierpliwością, odwagą, wytrwałością i brakiem wstydu. Potrafi prosto i klarownie wytłumaczyć, o co mu chodzi, choć czasem jego monotonia może nieco znudzić. Posiada umiejętność abstrakcji, oraz uzdolnienia do nauk ścisłych. Poczucie humoru które posiada, jest skrywane pod maską powagi wyglądu i zachowań. Pracuje systematycznie, ale bez pośpiechu dzięki czemu jest wydajny choć niektórym mylnie wydaje się leniwy. Nie wykonuje ruchów bez celu, pracuje solidnie i dokładnie, bez oczekiwania na oklaski i korzyści. Życia towarzyskie nie jest jego celem, choć umie znaleźć się wśród ludzi. Jego zainteresowanie częściej przykuwają rzeczy niż ludzie. Jego priorytetami są prawda i sprawiedliwość.

"Outsider"

Ten typ jest małomówny, skryty i zamknięty w sobie. Często chodzi ponury, jest cichy i rzadko się śmieje. Mimo tych negatywnych cech jest uczciwy, prawdomówny, punktualny i odważny. Nie ma zbyt wielkich ambicji, dużo czasu spędza nudząc się z braku zainteresowań. Posiada uzdolnienia do matematyki, jest pedantyczny i wierny zasadom, których się nauczył. Ból i niewygoda nie sprawiają mu problemu. Nie lubi nowości co sprawia, że ma zadatki na konserwatystę. Długo nosi urazy w sercu i niełatwo potrafi się pogodzić, a już tym bardziej przyznać do błędu. Trzyma się z dala od społeczeństwa przez to staje się odludkiem. Najważaniejszą dla niego wartością jest spokój i cisza którą próbuje stworzyć przez odcinanie się od świata.



Wszelkie uwagi na temat postu są mile widziane. Zapraszam do pisania komentarzy


wtorek, 5 lutego 2013

Twój charakter (1/3)

Dzisiaj postanowiłem zrobić post o typach charakteru. Możliwe, że pomoże to wam w lepszym poznaniu siebie, ale i zrozumieniu jakim cechami obdarzeni są ludzie w okół nas. Kiedy zapoznacie się z opisami typów charakteru, jest szansa, że uda wam się unikać konfliktów i lepiej prozumiewać się między sobą

"Nastolatek"

Ten typ przejawia zmienne usposobienie wobec świata. Jego nastroje są bardzo zróżnicowane. Często jest spragniony uczuć, ale szybko się do nich zniechęca. Przelotnie przywiązuje się do ludzi i ocenia ich zależnie od tego, czy ich lubi czy wręcz przeciwnie. Bywa gwałtowny, drażliwy i bardzo trudno go przegadać. Jest poszukiwaczem nowych wrażeń ze względu na to, iż rzeczywistość wydaje mu się nijaka. Odczuwa potrzebę ubarwienia jej, co go prowadzi do zachowań mitomańskich. Chętnie bierze udział w zajęciach które są według niego ciekawe, a zaniedbując obowiązkowe. W rezultacie rzeczy obowiązkowe robi z dużym opóźnieniem i tylko wtedy, gdy ma na to chęci. Cechuje się "słomianym zapałem". Nic nie jest w stanie na długo go zasmucić, bo szybko znajduje pocieszenie, nawet po największych porażkach. Ma wielkie plany, ale z ich urzeczywistnieniem ma już większy problem. W szkole najczęściej ma kłopoty z przedmiotami ścisłymi . Jego minusem jest podatność na wpływy, ze strony rówieśników, dlatego powinien mieć kogoś kto jest spokojny i pracowity.


"Samotnik"

Jest ambitny, ale jego plany rzadko dochodzą do skutków. Często niezadowolony z siebie i skłonny do kompleksów, a zwłaszcza do kompleksu niższości. Jest nieśmiały i choć nie daje tego  po sobie poznać, przeżywa każde słowo wypowiedziane przez rówieśników. Jest nieufny i lęka się wszystkiego co nowe. Wierny w przyjaźni jak i w miłości. Powiernikiem jego sekretów często staje się pamiętnik schowany pod materacem łóżka. Z trudem nawiązuje stosunki z ludźmi, bojąc się braku zrozumienia i ośmieszenia. Jednym słowem - pesymista. Kocha przyrodę i szuka w niej schronienia przed zgiełkiem miasta. W przeciwieństwie do "nastolatka" ciężko radzi sobie z niepowodzeniami. Swoją inteligencje i pomysły ukrywa, bojąc się opinii innych. Jeśli chcecie żyć z nim w zgodzie musicie okazywać mu dużo serdeczności, komfortu psychicznego oraz chwalenia w sukcesach i pocieszania w porażkach. Jeśli chodzi o pochwały, nigdy nie jest nasycony. Najwyższą wartością dla niego jest życie wewnętrzne i przyjaźń z rozumiejącymi go osobami.


"Choleryk"

Jest pełen energii, działa w wielu kierunkach naraz i dosłownie wyżywa się w pracy. Daje się porwać wszystkim okazjom do działania. Jest realistą i potrafi wybrnąć nawet z trudnej sytuacji. Jego usposobienie jest  pogodne i optymistyczne, co pozwala z łatwością nawiązywać kontakty towarzyskie i przyjacielskie. Pełen ciepła i serdeczności. Potrafi przyciągnąć do siebie ludzi i darzyć ich pełnym zaufaniem, lecz tylko tych na których się nie zawiódł. Lubi rozkazywać i każdemu dać jakąś robotę do wykonania kiedy sam będzie wszystko nadzorować. Szybkość, zręczność i zdecydowanie to definitywnie jego cechy. Jest zwykle dobrym mówcą i potrafi dopiąć swego za wszelką cenę. Powinien pracować nad tym, by się nie rozpraszać i narzucić sobie dyscyplinę w pracy.



To jeszcze nie koniec tego tematu. 
Kolejna część pojawi się już jutro.

Zwykła rozmowa

Pamiętam jak będąc dzieckiem (czyt. okres przedszkole-początek podstawówki) wystarczyło kilka słów i już kogoś znałem, nie wahałem się mu za...