niedziela, 12 stycznia 2014

Szkolne paranoje :)

Dziś chciałbym przedstawić paranoje w mojej szkole ...
Ostatnio w moim kochanym technikum z tygodnia na tydzień jest coraz ciekawiej.
Wszystko zaczęło się bodajże od dwukrotnie zatkanych umywalek ( UWAGA! ) w damskiej toalecie. Wniosek dyrekcji był taki, iż zablokują nam "szczęśliwy numerek" na czas nieokreślony.
Na poprawie sprawdzianu z matematyki nauczyciel nie podał poleceń do sprawdzianu, mimo licznych próśb ze strony uczniów.Psorka od polskiego wpisała mojej koleżance jedynkę za niezadane zadanie domowe.Jednej babce od angielskiego nie chciało się robić lekcji, wiec zwolniła całą grupę do domu.
Jeden z "super pomysłów" naszej szkoły:
- Kupić papier kredowy (bo po co zwykły)
- Drukować na nim kolorową gazetkę szkolną (4zł-sztuka)
- Udostępnić ją tego samego dnia na stronie szkoły za darmo ...

Kobieta od zawodowych robiąc sprawdzian albo kartkówkę nie uznaje osobistego toku myślenia i zalicza jedynie słowa, których ona sama użyła. Raz chciała się ze mną kłócić, że źle napisałem kartkówkę, podczas gdy przepisałem słowo w słowo to co było w książce. Gdy powiedziałem jej, że to samo jest w książce uznała, że "Uznam ci to, ale to nie po mojemu". Ta sama kobieta kazała nam się nauczyć tabeli o spółkach i powiedziała, że pozwoli nam poprawiać tą kartkówkę, aż nie będzie pozytywnej oceny. Kiedy jedna z moich koleżanek napisała tą kartkówkę na jedynkę, psorka stwierdziła, że nie pozwoli jej podejść do kartkówki kolejny raz.
Uwaga złamanie statutu: 4 sprawdziany w ciągu jednego tygodnia i tak przez 2 tygodnie.

Fajnie co nie? A dlaczego tak się stało? Ponieważ przez półrocze wszyscy mieli czas, a pod koniec semestru nagle przypomnieli sobie, że muszą być 3 oceny do wystawienia semestralnej. Jednak psor od fizyki pobił wszystkich o głowę. Pewnego dnia przyszedł na lekcje 9 minut przed dzwonkiem i udał, że wszystko jest w porządku. Nie było go przez prawie cały semestr i chyba myśli, że jego przedmiot wychodzi poza normy szkolne.

Pomińmy tą jakże piękną ocenę. Otrzymałem ją tuż po prawie półmiesięcznej nieobecności nauczyciela, który zaraz po swoim przybyciu jeb*ął nam kartkóweczkę :)
Pewnie byłoby tego więcej, ale jako, że nie byłem skłonny zrobić pełnego rozeznania opisałem jedynie to co zdarzyło się mojej grupie ...
A teraz to co każdy z nas wie: Oświata jest poje*ana 
Zacznijmy od faktu, że przedmioty ogólne są w pierwszej klasie całkowicie bez celu. Nie nauczą nas tam niczego co byłoby w jakimś stopniu przydatne (przynajmniej na moim kierunku)
Ostatnio zapytałem pewną kobietę po studiach jaki jest cel nauki o DNA w zawodzie "technik organizacji reklamy"Odpowiedź: No .... ym ... nie wiem*
Albo jeszcze ciekawsza odpowiedź matematyka, który został zapytany o przydatność w praktyce przekształcania wzorów
Odpowiedź: Kiedy będziecie musieli na fizyce (...)*
Także wnioski same się nasuwają ...
Nauka tak istotnych w życiu tematów jak "przeróbka ropy naftowej i węgla kamiennego" czy "równania i układy równań pierwszego stopnia" lub "interpretacja Psalmu 51" jest potrzebna jedynie w szkole i kiedy wyjdziemy poza mury tego budynku możemy o tej wiedzy zapomnieć, bo wątpię by ktoś pragnął rozmawiać w autobusie o tym dlaczego "Czerni się w wodzie żabi skrzek".
Szkoła od lat skłania do ściągania, przepisywania zadań, wagarowania i innych tego typu zachowań. Spowodowane jest to tym, że najzwyczajniej Ci którzy wymyślają to, czego mamy być nauczani nie mają o tym nauczaniu zielonego pojęcia. Program jest przeładowanym bezsensownym bełkotem, który ma wyprać nam mózgi, aby przystosowały się do przyjmowania poleceń bez względu na ich sens. Od najmłodszych lat kreatywność jest tępiona, a jeśli myślisz teraz o lekcji muzyki i plastyce to jest to tylko ułuda :) 

Pomyśl, jaki sens mają 2-3 godziny religii tygodniowo, a fizyki czy chemii jedna w tygodniu ... Ja też nie znam na to pytanie odpowiedzi i pewnie mógłbym przejść się do dyrekcji w poniedziałek i zapytać dlaczego tak właśnie jest, a miła pani sekretarka czy inna urzędniczka spojrzałaby na mnie i odpowiedziała bełkotem, którego wyuczyła się prawdopodobnie na pamięć.


*Odpowiedzi są jedynie przybliżoną wersją, gdyż niestety moja pamięć nie zapamiętała pełnej treści wypowiedzi :)

Zwykła rozmowa

Pamiętam jak będąc dzieckiem (czyt. okres przedszkole-początek podstawówki) wystarczyło kilka słów i już kogoś znałem, nie wahałem się mu za...