wtorek, 30 kwietnia 2013

Wpływ, czyli jak (nie) zostać sługusem



Człowiek jest to istota stadna to znaczy, że żyje wśród ludzi i potrzebuje innych żeby być w pełni człowiekiem. Żyjąc w społeczeństwie wpływamy na innych gdyż jesteśmy jednocześnie nadawcami jak i odbiorcami. Temu wpływowi podlega się przez całe swoje życie.Zainteresowani tym tematem na pewno będą ci, którzy nie chcą być naciągani i nie chcą, aby manipulanci dążył do osobistych korzyści kosztem innych ludzi.


Jedna z definicji wpływu: Wpływ społeczny to oddziaływanie, w wyniku, którego jednostka, grupa czy jakaś inna instytucja wywołuje zmiany w sferze poznawczej, emocjonalnej lub/i behawioralnej człowieka. Wpływ społeczny może być świadomym, intencjonalnym zabiegiem, może on być także działaniem nieświadomym dzieje się tak wtedy, gdy podmiot nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego zachowanie wpływa na sposób myślenia, emocje czy zachowanie drugiego człowieka.
Osobiście mało z tego wyniosłem, dlatego spróbuje to jakoś uprościć


Moja definicja: Wpływ objawia się gdy jednostka lub grupa( zorganizowana lub niezorganizowana) dokonuje lub chce dokonać zmiany w naszym zachowaniu, na które wpływa wiele bodźców, a także sposób naszego myślenia, Ten wpływ może być zarówno pozytywny (przeciwdziałanie nałogom) jak i negatywny (wyzysk kosztem drugiej osoby). Wyróżnia się też świadomość, czyli działanie w celu zmiany myślenia wybranej osoby ale i nieświadomość wpływu, co przejawia się tym, że osoba zdaje się nie mieć świadomości że jej działania wpływają na świadomość osób z otoczenia.



Na czym opiera się manipulacja

Techniki wpływu na innych mają rozmaite formy. Każda z nich opiera się na jednej podstawowej regule sterującej. Techniki manipulacji ludzkim zachowaniem opierają się na pewnych psychologicznych regułach. Kiedy  stykamy się z innymi ludźmi musimy na ogół jesteśmy zmuszeni na  podejmowanie decyzji, dlatego z przyczyn oszczędności czasu nasz mózg stara się skrócić sobie pewne czynności. Stąd bierze się pewna mechaniczność decyzji, działanie na zasadzie bodziec – reakcja. Większość form manipulacji daję się zaklasyfikować do jednej z sześciu kategorii:


Wzajemność
Jest to najbardziej rozpowszechniona reguła postępowania. Mówi o tym, że powinniśmy odwzajemnić się za otrzymane dobro. Jest to stan, który jest dla człowieka nieprzyjemny, dlatego stara się on spłacić dług. Ponadto człowiek jest w stanie zrobić dużo więcej niż wynikałoby to z prostej wymiany byle tylko uwolnić się od tego uczucia. Reguła ta jest przestrzegana i bardzo mocno wpajana w procesie wychowania. Na regule wzajemności opierają się dwie techniki
Pierwsza polega na zrobieniu komuś przysługi i odczekaniu jakiegoś czasu by poprosić go o przysługę która może być nawet niewspółmierna do tej którą my wyrządziliśmy.
Druga opiera się na metodzie mniejszego zła tj. "Duża prośba - Wycofanie - Mała prośba" z tym że głównie chodzi tu o to, aby uzyskać przyzwolenie na "Małą prośbę". Działać ma tutaj zasada " ja ustąpiłem – ty powinieneś", ale  "Duża prośba" musi być realistyczna do spełnienia inaczej nie wezmą nas na poważnie i taktyka nie zadziała.
Jest to jedna z zasad rządzących naszym postrzeganiem świata. Opiera się ona na tym, że jeśli pierwsza z pokazywanych rzeczy różni się od drugiej to widzimy ją jako bardziej różną niż kiedy widzielibyśmy ją jako tą pierwszą. Inaczej mówiąc nasze postrzeganie rzeczy, ludzi i zjawisk zależy od porównania z innymi. Tę metodę wykorzystuje marketing, zaczynając prezentację od rzeczy najdroższych, przez co kolejne tańsze rzeczy wydają się być jeszcze tańsze niż ocenilibyśmy je nie widząc je w losowej kolejności. 


Niedostępność 

Reguła opiera się na fakcie, iż człowiek pożąda najbardziej tego, co jest niedostępne. Wynika to z ogólnie przyjętego systemu wartości, że im czegoś jest mniej tym jest to cenniejsze.  Jest to niemal mechaniczna reakcja. Bardzo często wykorzystuje się to przy wszelakich promocjach:"czas promocji ograniczony" albo "ilość produktów ograniczona". Zarówno technika "Kontrast" jak i "Niedostępność" znakomicie zwiększają dochody ze sprzedaży a szczęśliwi nabywcy owładnięci szałem takich promocji później zastanawiają się dlaczego nabył coś, co jest tak naprawdę zbędne. Aukcje i licytacje również korzystają na tych trikach bo w końcu chodzi tam o rywalizacje i świadomość, że za chwilę dane dobro może zostać nabyte przez kogoś innego i straci się niepowtarzalną okazję. Podczas licytacji najczęściej tracimy rozum co sprawia że nie liczy się już to że przepłacamy, bo chodzi tu o chęć zwycięstwa. Przed działaniem tej reguły trudno jest się bronić, ponieważ pobudzone zostają silne emocje. Takie pobudzenie powinno być dla nas sygnałem, że powinniśmy ochłonąć i dopiero wtedy podjąć decyzje, inaczej możemy się nieźle przejechać. 


Podobieństwo 

Reguła podobieństwa polega na obserwacji otoczenia oraz zachowań w nim panującym, zwłaszcza kiedy jesteśmy w sytuacjach niejednoznacznych, niepewnych lub niejasnych. Kiedy nie do końca wiemy jak mamy się zachować, obserwujemy jak zachowują się inni i bierzemy z nich przykład. Szczególnie mocno naśladuje się ludzi u których widzimy podobieństwo do nas samych. Zasada ta jest całkiem rozsądna i naśladowanie innych często pozwala poradzić sobie w sytuacjach dla nas nowych i niepewnych. Zasada podobieństwa bywa używana w reklamach do nakłaniania do uległości za pomocą dostarczania dowodów: "XY osób wybrało właśnie nas, więc i ty dołącz". Ta zasada niesie ze sobą niejakie ryzyko znane jako „znieczulica społeczna” polegające na nieudzielaniu pomocy. Jest to widoczne zwłaszcza w dużych skupiskach ludzi, gdzie często jest wielu świadków przemocy, ale bez reakcji. A to właśnie, dlatego, że ilość świadków powoduje takowe myślenie: „skoro inni tak postąpili znaczy, że tak należało i dlaczego to właśnie ja miałbym reagować”. Najlepszym sposobem na doprowadzenie do uzyskania pomocy jest zwrócenie się do konkretnej osoby i uczynienie jej tym samym odpowiedzialną. Postawmy się na miejscu ofiary. Miło by było patrzeć na tłum bezradnych ludzi którzy są jedynie obserwatorami ?

czwartek, 4 kwietnia 2013

Niepisane zasady MPK

Jak pewnie niewielu z was wie, pochodzę z Wrocławia. Uczęszczam do szkoły która jest nieco oddalona od mojego miejsca zamieszkania więc, aby skrócić sobie trasę szkoła-dom korzystam z komunikacji miejskiej i to właśnie o niej chciałem wam dzisiaj co nieco opowiedzieć



Jak sami wiecie od jakiegoś czasu panuje zima, więc korzystanie z MPK jest jeszcze bardziej utrudnione dzięki wszechobecnym, minusowym temperaturom. Od bodajże roku wprowadzono maszyny w których można nabyć bilet i to właśnie one są częściowym problemem całej tej katorgi jaką jest jazda miejską komunikacją. Najczęściej bywa tak, że albo automat nie działa, albo działa, ale zjada monety i jeszcze bezczelnie twierdzi że niczego nie dostał, a biletu jak nie ma, tak niema. Na szczęście zdarzają się sklepy które zajmują się dystrybucją biletów za co jestem wdzięczny gdyż bez biletu tramwaje i autobusy to niezły rollercoaster i to nie jest przytyk do jazdy motorniczych. Tak, mówię o kanarach - mendy jakich mało na tym świecie. Każdy z nas chociaż raz musiał mieć przyjemność spotkać takiego miłego pana, dla którego wręcz rozrywką jest udupienie nam dnia. Z tego co słyszę od moich znajomych którzy jeżdżą na urbancard, jak i z własnego doświadczenia, że nasi kochani kontrolerzy często nam chcą wmówić że nie mamy biletu albo karta jest pusta. Kolejnym mankamentem jest udowodnienie im swojego wieku, bo w końcu dziewczynka z plecakiem "monsterhigh" która ma 120cm przecież może być już po studiach i pracować ... Dżizas

Skoro już o pracownikach MPK...
Jestem ciekaw ile razy biegnąc do któregoś z tych środków komunikacji miejskiej, zadowoleni że jesteście już tak blisko i wręcz rozpiera was radość, że wam się uda ... a tu co ? Miły pan zamyka wam drzwi "przed nosem" i odjeżdża. Rozumiem jak jeszcze biegniemy od tyłu autobusu, bo wtedy faktycznie mógł nie zauważyć, ale już nie raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że biegnę do autobusu -kierowca mnie widzi- ja jestem dosłownie 3 sekundy od wejścia do autobusu, a on odwraca głowę zamyka drzwi i jedzie -
oczywiście beze mnie.

Może zmienimy ofiarę, bo w końcu nie tylko MPK jest wszystkiemu winne. Może na początek o starszych paniach (czyt. moherowe berety). Jak pewnie wiecie, mohery potrafią być: bardzo niemiłe, chamskie, wścibskie, bezczelne i wulgarne jak to też czasami bywa. Myślę że większość z nas miała do czynienia z taką panią, która wręcz zbulwersowana siadała na ustąpionym miejscu, bo nie wstaliśmy 3 przystanki wcześniej. Potrafią się wepchnąć na miejsce, biec i się przepychać miedzy ludźmi żeby co? Żeby ich siatki mogły wygodnie spocząć na siedzeniach. Raz nawet zdarzyło mi się, że kiedy ustąpiłem miejsca starszej pani (jakieś 70lat), ona zamiast usiąść, postanowiła, że postawi swoje zakupy na siedzeniu - myślałem że tam dostanę palipitacji i jeszcze czekała żeby ktoś ustąpił miejsca dla niej i to z wielkim zbulwersowaniem, że nikt o niej nie pomyślał.Ale no przecież któż to wie co działo się na tej podłodze, przecież tam jest pełno zarazków które mogą przedostać się do jedzenia starszej pani, a ona przecież zamierza po wtarganiu je na 10 piętro spożyć.



DOBRA RADANigdy nie kłóćcie się z moherami, bo i tak nie wygracie. Nawet jeśli takie zakupy zajmują na przykład 2 miejsca i jeszcze obok tego wózeczek, pamiętajcie siatki są bardziej zmęczone niż wy i po prostu należy im się miejsce siedzące.
Skoro już i mohery zostały omówione przejdźmy do moim zdaniem jednego z najbardziej uciążliwych mankamentów MPK (nawet gorszego niż kanar czy moher). Otóż sądzę że warto wspomnieć o tym, że MPK jest dla wszystkich, bez względu na status społeczny, wygląd etc... Ja mam taką prośbę, kiedy już zamierzacie jechać takim autobusem czy tramwajem, radzę oszczędniej dozować perfumy. Warto też czasem się umyć i zastosować dezodorant czy coś takiego (to nie boli - sprawdzałem). Uwierzcie, że to wszystkim innym pasażerom "uprzyjemni" podróż. Oczywiście wiadomo, nie każdy ma taka możliwość ... ale no kuźwa ludzie jak możecie, to nie rozumiem co jest z wami nie tak ....

Okej, czas ochłonąć i przejść do następnego podpunktu tematu jakim jest opuszczenie naszego środka komunikacji. Niektórzy zachowują się jakby pierwszy raz jechali tramwajem i zamiast jak to już się przyjęło, poczekać, aż wszyscy wysiądą i dopiero wtedy wejść do wnętrza pojazdu, od razu pchają się do środka (i nie mówię tu o młodych ludziach) nie patrząc że ktoś może chciałby wysiąść, pchają się do przodu jak lodołamacze byle by tylko znaleźć miejsce ... chyba już wiecie o kim mówię. 


Osobiście jedną z rzeczy które przeszkadzają mi bardziej niż mohery, są dzieci z podstawówki albo przedszkola które wraz z wychowawcami zajmują pół tramwaju i drą te swoje japki. W takich momentach uruchamia się u mnie instynkt zabójcy - ale o tym może kiedy indziej 

Zwykła rozmowa

Pamiętam jak będąc dzieckiem (czyt. okres przedszkole-początek podstawówki) wystarczyło kilka słów i już kogoś znałem, nie wahałem się mu za...