Jak sami wiecie od jakiegoś czasu panuje zima, więc korzystanie z MPK jest jeszcze bardziej utrudnione dzięki wszechobecnym, minusowym temperaturom. Od bodajże roku wprowadzono maszyny w których można nabyć bilet i to właśnie one są częściowym problemem całej tej katorgi jaką jest jazda miejską komunikacją. Najczęściej bywa tak, że albo automat nie działa, albo działa, ale zjada monety i jeszcze bezczelnie twierdzi że niczego nie dostał, a biletu jak nie ma, tak niema. Na szczęście zdarzają się sklepy które zajmują się dystrybucją biletów za co jestem wdzięczny gdyż bez biletu tramwaje i autobusy to niezły rollercoaster i to nie jest przytyk do jazdy motorniczych. Tak, mówię o kanarach - mendy jakich mało na tym świecie. Każdy z nas chociaż raz musiał mieć przyjemność spotkać takiego miłego pana, dla którego wręcz rozrywką jest udupienie nam dnia. Z tego co słyszę od moich znajomych którzy jeżdżą na urbancard, jak i z własnego doświadczenia, że nasi kochani kontrolerzy często nam chcą wmówić że nie mamy biletu albo karta jest pusta. Kolejnym mankamentem jest udowodnienie im swojego wieku, bo w końcu dziewczynka z plecakiem "monsterhigh" która ma 120cm przecież może być już po studiach i pracować ... Dżizas
Skoro już o pracownikach MPK...
Jestem ciekaw ile razy biegnąc do któregoś z tych środków komunikacji miejskiej, zadowoleni że jesteście już tak blisko i wręcz rozpiera was radość, że wam się uda ... a tu co ? Miły pan zamyka wam drzwi "przed nosem" i odjeżdża. Rozumiem jak jeszcze biegniemy od tyłu autobusu, bo wtedy faktycznie mógł nie zauważyć, ale już nie raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że biegnę do autobusu -kierowca mnie widzi- ja jestem dosłownie 3 sekundy od wejścia do autobusu, a on odwraca głowę zamyka drzwi i jedzie -
oczywiście beze mnie.
Może zmienimy ofiarę, bo w końcu nie tylko MPK jest wszystkiemu winne. Może na początek o starszych paniach (czyt. moherowe berety). Jak pewnie wiecie, mohery potrafią być: bardzo niemiłe, chamskie, wścibskie, bezczelne i wulgarne jak to też czasami bywa. Myślę że większość z nas miała do czynienia z taką panią, która wręcz zbulwersowana siadała na ustąpionym miejscu, bo nie wstaliśmy 3 przystanki wcześniej. Potrafią się wepchnąć na miejsce, biec i się przepychać miedzy ludźmi żeby co? Żeby ich siatki mogły wygodnie spocząć na siedzeniach. Raz nawet zdarzyło mi się, że kiedy ustąpiłem miejsca starszej pani (jakieś 70lat), ona zamiast usiąść, postanowiła, że postawi swoje zakupy na siedzeniu - myślałem że tam dostanę palipitacji i jeszcze czekała żeby ktoś ustąpił miejsca dla niej i to z wielkim zbulwersowaniem, że nikt o niej nie pomyślał.Ale no przecież któż to wie co działo się na tej podłodze, przecież tam jest pełno zarazków które mogą przedostać się do jedzenia starszej pani, a ona przecież zamierza po wtarganiu je na 10 piętro spożyć.
DOBRA RADA: Nigdy nie kłóćcie się z moherami, bo i tak nie wygracie. Nawet jeśli takie zakupy zajmują na przykład 2 miejsca i jeszcze obok tego wózeczek, pamiętajcie siatki są bardziej zmęczone niż wy i po prostu należy im się miejsce siedzące.
Skoro już i mohery zostały omówione przejdźmy do moim zdaniem jednego z najbardziej uciążliwych mankamentów MPK (nawet gorszego niż kanar czy moher). Otóż sądzę że warto wspomnieć o tym, że MPK jest dla wszystkich, bez względu na status społeczny, wygląd etc... Ja mam taką prośbę, kiedy już zamierzacie jechać takim autobusem czy tramwajem, radzę oszczędniej dozować perfumy. Warto też czasem się umyć i zastosować dezodorant czy coś takiego (to nie boli - sprawdzałem). Uwierzcie, że to wszystkim innym pasażerom "uprzyjemni" podróż. Oczywiście wiadomo, nie każdy ma taka możliwość ... ale no kuźwa ludzie jak możecie, to nie rozumiem co jest z wami nie tak ....
Okej, czas ochłonąć i przejść do następnego podpunktu tematu jakim jest opuszczenie naszego środka komunikacji. Niektórzy zachowują się jakby pierwszy raz jechali tramwajem i zamiast jak to już się przyjęło, poczekać, aż wszyscy wysiądą i dopiero wtedy wejść do wnętrza pojazdu, od razu pchają się do środka (i nie mówię tu o młodych ludziach) nie patrząc że ktoś może chciałby wysiąść, pchają się do przodu jak lodołamacze byle by tylko znaleźć miejsce ... chyba już wiecie o kim mówię.
Osobiście jedną z rzeczy które przeszkadzają mi bardziej niż mohery, są dzieci z podstawówki albo przedszkola które wraz z wychowawcami zajmują pół tramwaju i drą te swoje japki. W takich momentach uruchamia się u mnie instynkt zabójcy - ale o tym może kiedy indziej
jest jeszcze jedna kategoria ludzi w MPK
OdpowiedzUsuńsiatkarze-ci, ktorzy klada na siedzeniu obok siatki izajmuja dwa miejsca