piątek, 28 sierpnia 2015

Zwykła rozmowa

Pamiętam jak będąc dzieckiem (czyt. okres przedszkole-początek podstawówki) wystarczyło kilka słów i już kogoś znałem, nie wahałem się mu zaufać i będąc kompletnie wyzbyty uprzedzeń po prostu z nim gadałem o wszystkim jakbym znał go całe życie.

Wiem ... nie jest to wyłącznie moja historia bo dotyczy prawdopodobnie ... może nie 100% populacji, ale zdecydowanie nie jest to mniejszość.

Mam namyśli tę banalność w podejściu do ludzi, bo mogłoby być to momentami zgubne, gdyż nawiązywałem kontakt z wieeeeloma ludźmi, czasami niekoniecznie w moim wieku co aktualnie wydaje mi się niezbyt rozsądne (ale żyje, więc jest okej).

Patrząc z perspektywy jaką teraz obserwuje codzienność, widzę, że jestem ograniczony w zaufaniu do ludzi na potęgę. Niestety to nie wydaje mi się największa wadą, ponieważ z doświadczenia wiem, że nie warto ufać każdemu, a właściwie tylko ograniczone grono osób powinno mieć ten przywilej.


Jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że moja zdolność do swobodnej rozmowy zanikła do tego stopnia, że mam problem z kontaktem ze swoimi znajomymi. Rozważam każde słowo i ograniczam się do przeczytania, po czym muszę się dokładnie wczytać i wymyślić jakąś odpowiedź, bo najczęściej mam wrażenie że nie ważne co powiem, to nic to nie wniesie, ale zostawienie tego bez jakiejkolwiek reakcji będzie odebrane jako olanie kogoś, o czym się przekonałem kilkukrotnie.
Nie mam zielonego pojęcia ... wróć ... mam prawie 100% pewność co wpłynęło na taki a nie inny rozwój mojej osobowości i serdecznie pozdrawiam tę osobę, bo nawet sobie nie zdaje sprawy z tego jak POTĘŻNY wpływ miała na moje życie ... Sam nie wiem czy powinienem dziękować, czy raczej 
na nią i jej potomków rzucić jakąś cygańską klątwę.

Nie od dziś czuje, że ludzie w moim życiu byli i pewnie będą, ale ... chyba nie umiem przywiązywać do nich szczególnej uwagi, emocji, czy czegokolwiek co mogłoby wskazywać na relację dwojga normalnych ludzi. Mimo iż próbuje udawać, że to tylko okres przejściowy, w głębi mojego socjopatycznego serca czuje, że to się nie zmieni, chyba, że nagle w moim życiu znajdzie się osoba, która w jakiś "magiczny" sposób to zmieni jak zrobiła to kilka lat temu inna osoba.




Co ma na celu ta wypowiedź ... pewnie nic nadzwyczajnego, aczkolwiek miałem chyba po prostu potrzebę gdzieś to spisać i w razie czego ... nie wiem ...

Móc to kiedyś przeczytać i się zaśmiać, bo moje życie tak się zmieniło, że w ogóle nie znajduje to odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Podesłać to komuś, kto zarzuca mi moją małomówność, by miał szansę zrozumieć mój punkt widzenia.

Zostawić to w otchłani internetu, by ktoś kiedyś na to trafił i wyśmiał, lub poczuł, że nie jest sam w tym świecie i nie tylko jego dotknęło coś podobnego.






Zostawiam ten post w spokoju i ... cóż ... zobaczymy czy któreś z moich przypuszczeń stanie się prawdą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zwykła rozmowa

Pamiętam jak będąc dzieckiem (czyt. okres przedszkole-początek podstawówki) wystarczyło kilka słów i już kogoś znałem, nie wahałem się mu za...