piątek, 20 września 2013

Samoakceptacja - czy coś takiego istnieje ?

Spojrzałem na siebie przed chwilą w lustrze i jedyne stwierdzenia jakie mi się nasunęło to "Dżizas jaki ze mnie pasztet" więc postanowiłem napisać co nieco o samoakceptacji
Oto lekko przerobiona definicja z wikipedii:


Samoakceptacja to określenie postawy cechującej się wiarą, zaufaniem i szacunkiem do samego siebie. Postawa taka sprawia, że jednostka może wykonywać i realizować swój potencjał, a także potrafi skorygować swoje zachowanie pod wpływem innych. Osoby, które akceptują siebie, mają pozytywne mniemanie o sobie i dobre samopoczucie.

Osobiście z samoakceptacją mam wieczne problemy chociażby przez mój wieczny okres dojrzewania przejawiający się trądzikiem i innymi podobnymi mankamentami. Wizerunek zewnętrzny jak pewnie wiecie nie jest najważniejszy, ale by ktoś chciał poznać nasze wnętrze, najpierw musimy zachęcić swoim wyglądem. Sami powiedzcie ... Kto z nas podszedłby do obrzyganego menela i z nim porozmawiał na równi ze sobą ... Myślę, że jest was niewielu. Sam przyznaje ze walory estetyczne są dla mnie ważne, aczkolwiek nie najważniejsze, bo jak wiadomo "uroda przemija".

Często wystarczy zmienić nastawienie i od razu polepsza się humor. Niestety jednak najczęściej są to rzeczy, które wymagają dłuższej pracy. Nadwaga wielu wprowadziła w stan rozpacz i nie mówię tylko o kobietach, bo mój dziadek też ma te swoje -dziesiąt kilo więcej. Choćby nie wiem jak się starał, to mimo, że waga spada i są efekty to nie są jakieś spektakularne i zapomina o swoich postanowieniach spędzając noc w kuchni.

Na początku walki o podniesienie swojej brodzikowej samooceny trzeba ustalić co tak naprawdę jest problemem. Najlepiej porozmawiać o tym z kimś bliskim i postarać się o znalezienie remedium na ten problem. Moim problemem jest moja "zakazana morda" i staram się podnieść samoocenę czymś co ją podreperuje - wybrałem taniec :) Zacząłem tańczyć jakiś czas temu ( 4 miesiące już chyba będą). Na początku były to proste układy, a aktualnie pracuje nad szczegółami układu którego link znajdziecie na końcu posta. Kiedy pokazuje to czego się nauczyłem i widzę aprobatę automatycznie czuje, że wygląd to nie wszystko, bo liczy się to co sobą reprezentujemy. Kiedy koleżanka ze świetlicy do której uczęszczam powiedziała, że nie dam rady nauczyć się wyżej wymienionego układu, postawiłem sobie za cel udowodnić jej, że wystarczy chęć i można zdziałać wiele. W przeciągu tygodnia znałem już wszystkie kroki i kiedy zatańczyłem uczucie spełnienia było swoją drogą niesamowite



Moi znajomi o samoakceptacji :
Uważam że niezły ze mnie pasztecik – pasztet zajebisty ^.^

Nie jesteś narcyzem, jeśli widzisz w sobie piękno i pozytywy. Samoakceptacja nie jest też powierzchownym przekonaniem o swojej wartości. Szacunek, który jest oparty o świadomość własnych cech - zarówno fizycznych jak i umysłowych -  powinien Cię przekonać, że wartość człowieka nie płynie z opakowania 
Myślę, że ludzie naprawdę okropni mają mniej kompleksów, niż Ci piękni, młodzi i utalentowani

- Jak cię podpisać pod cytatem? Normalnie ***** Pryka, czy wymyślasz jakiś pseudonim? 
- O nieee ! tylko nie nazwiskooo! : C






A tutaj obiecany link do tańca - TANIEC





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zwykła rozmowa

Pamiętam jak będąc dzieckiem (czyt. okres przedszkole-początek podstawówki) wystarczyło kilka słów i już kogoś znałem, nie wahałem się mu za...